Wiersz na czerwiec:
„Pierwszy dzień lata”
A. Dziechciarczyk
Przyszło dzisiaj lato,
usiadło na ławce.
Patrzyło jak w górze
fruwają latawce.
Rozgrzało słoneczko
aż do czerwoności.
Nadchodzą wakacje,
masz od teraz gościć.
Zawołało wietrzyk,
powiewaj nam raźnie.
Ale nie za mocno,
tylko chłódź przyjaźnie.
Potem poszło dróżką,
wprost przed siebie lato.
Pomachało ręką
wszystkim polnym kwiatom.
Zawołało dzieci,
chodźcie do mnie proszę.
Wspaniałe przygody
dla Was wszystkich niosę.
Wiersz na maj:
„Majowa łąka”
B. Szelągowska
Majowa łąka, pachnąca łąka;
Tu widać myszkę, słychać skowronka…
Za, zo, ze, zu, zy to majowe dni!
Pająk zaplata pośród traw sieci,
a mała pszczółka do kwiatka leci.
Za, zo, ze, zu, zy to majowe dni!
Ważka spogląda na dół ciekawie.
Kret nowy kopiec wykopał w trawie.
Za, zo, ze, zu, zy to majowe dni!
Bąk bzyczy głośno, trzmiela szukając.
A wokół brzozy wciąż biega zając.
Za, zo, ze, zu, zy to majowe dni!
Na małym krzaczku przysiadła mucha.
Z wielką uwagą motyla słucha.
Za, zo, ze, zu, zy to majowe dni!
I konik polny też nie próżnuje,
małej biedronce kropek pilnuje.
Za, zo, ze, zu, zy to majowe dni!
Tyle się dzieje ciągle na łące!
Aż z ciekawością zerka tam słońce.
Za, zo, ze, zu, zy to majowe dni!
Wiersz na kwiecień:
,,Już Wielkanoc”
Święta, Święta Wielkanocne,
jak wesoło, jak radośnie.
Już słoneczko mocno grzeje,
miły wiatr wokoło wieje.
Rośnie trawa na trawniku,
żółty żonkil w wazoniku.
Na podwórku słychać dzieci,
ach, jak dobrze, że już kwiecień.
A w koszyczku, na święcone
jajka równo ułożone.
Śliczne, pięknie malowane,
różne wzory wymyślone.
Jest baranek z chorągiewką,
żółty kurczaczek ze wstążeczką.
I barwinek jest zielony,
w świeże kwiatki ustrojony.
Wiersz na marzec:
„Zawody”
S. Kraszewski
Kto dom stawia? – Murarz!
Kto chleb piecze? – Piekarz!
Kto stół robi? – Stolarz!
A ty? Na co czekasz?
Każdy jakiś zawód ma,
swoją pracę dobrze zna.
W domu, w polu,
w szkole też pracuj z nami, jeśli chcesz.
Kto maluje? – Malarz!
Kto nas leczy? – Lekarz!
Książki pisze? – Pisarz!
A ty? Gdzie uciekasz?
Każdy jakiś zawód ma,
swoją pracę dobrze zna,
dookoła praca wre,
by nam lepiej wiodło się.
Wiersz na luty:
„W kosmosie”
I. Salach
W ogromnym, ciemnym kosmosie,
krążą różne planety.
Chciałbym je kiedyś odwiedzić,
bo teraz nie mogę niestety.
Tych planet jest razem dziewięć.
Pozwólcie, że je wymienię:
Merkury, Wenus i Ziemia.
Co dalej? Bo chyba nie wiem.
Mars, Jowisz, Saturn i Uran
– kolejne planety wymieniam.
Jest jeszcze Neptun i Pluton,
– aż tyle mam do zwiedzenia.
Nie wiem czy to możliwe,
by na nie kiedyś polecieć.
Lecz wiem, że marzenia o tym
najlepsze są na świecie.
Wiersz na styczeń:
„Kocham babcię i dziadka”
B. Forma
Kocham mocno babcię, dziadka
– to nie żarty, moi mili,
dzisiaj im życzenia składam,
by sto latek jeszcze żyli.
Kiedy smutek mnie ogarnia
i wszystkiego mam już dosyć,
dziadek mocno mnie przytuli,
o to go nie trzeba prosić.
Gdy pomyślę o łakociach,
babcia zaraz coś upiecze.
Muszę przyznać, te wypieki
najwspanialsze są na świecie.
Babcia z dziadkiem w wolnych chwilach
przekazują wciąż wytrwale
swym kochanym wnukom, wnuczkom rad życiowych całą gamę.
Wiersz na grudzień:
„W Wigilię”
A. Paszkiewicz
Na stole obrus, a pod nim siano,
Dwanaście potraw wśród nakryć czeka,
Już pierwsza gwiazdka na niebie błyska,
Nikt się nie kłóci i nie narzeka.
Wszyscy opłatek biorą do ręki,
Szczere życzenia sobie składają.
A gdy spróbują każdego dania,
Pięknie kolędy wspólnie śpiewają.
Jeśli wędrowiec do drzwi zapuka,
Zostanie dzisiaj ciepło przyjęty,
A kto był dobry, miły uczynny,
Ten pod choinką znajdzie prezenty.
Wiersz na listopad:
„Co to jest Polska?”
Cz. Janczarski
– Co to jest Polska?-
Spytał Jaś w przedszkolu.
Polska- to wieś
i las,
i zboże w polu,
i szosa, którą pędzi
do miasta autobus,
i samolot, co leci
wysoko, na tobą.
Polska- to miasto,
strumień i rzeka,
i komin fabryczny,
co dymi z daleka,
a nawet obłoki,
gdy nad nami mkną.
Polska to jest także twój rodzinny dom.
A przedszkole?
Tak- i przedszkole,
i róża w ogrodzie
i książka na stole.
Wiersz na październik:
„Październik”
(Cztery pory roku wiersze dla dzieci)
W październiku, w październiku
Jabłek w sadzie jest bez liku,
Takie słodkie i rumiane
Wśród gałęzi pochowane
W październiku, w październiku
Grzybów w lesie jest bez liku,
Tu pod świerkiem, tam pod sosną
Piękne grzyby sobie rosną.
W październiku, w październiku
Złotych liści jest bez liku,
Złote liście i kasztany…
Zrobię bukiet z nich dla mamy.
Wiersz na wrzesień:
„Przechodzimy przez ulicę„
W. Badalska
Kiedy światło jest zielone
można przejść na drugą stronę,
a gdy świeci czerwone
przechodzenie zabronione!
Gdy zamierzasz przejść ulicę
na chodniku przystań bokiem,
popatrz w lewo bystrym okiem,
skieruj w prawo wzrok sokoli,
znów w lewo spójrz powoli.
Jezdnia wolna – więc swobodnie
mogą przez nią przejść przechodnie.
Kiedy chcę przez jezdnię
przejść na drugą stronę,
przystaję i ze światłami
gram w zielone.
Pytam: – Jest zielone?
– Proszę – mówią grzecznie.
Wtedy wiem, że mogę
przechodzić bezpiecznie.