↑ Powrót do Grupa V

Kącik wiersza

Wiersz na maj:

„Moja Mama”

D. Niewola

 

Moja mama wstała z samego rana,

I do sklepu poszła po bułeczki

Dla synka i dla córeczki.

 

Moja mama wstała z samego rana,

Dzieci przytuliła i do przedszkola wyprawiła,

 

Moja mama wstała z samego rana,

Śniadanie przygotowała i nas poczęstowała.

 

Moja mama wstała z samego rana,

A potem prała i prała, aż urosła prania sterta cała.

 

Moja mama wstała z samego rana,

Całuska nam dała, i do pracy pojechała.

 

Bo mamy muszą wczesnym rankiem wstać

Żeby dzieci mogły spać.

 

Wiersz na kwiecień:

 

„Przyjście Wiosny”

J. Brzechwa

 

Naplotkowała sosna,

że już się zbliża wiosna.

Kret skrzywił się ponuro:

„Przyjedzie pewnie furą”.

 

Jeż się najeżył srodze:

„Raczej na hulajnodze”.

Wąż syknął: „Ja nie wierzę.

Przyjedzie na rowerze”.

 

Kos gwizdnął: „Wiem coś o tym.

Przyleci samolotem”.

„Skąd znowu – rzekła sroka

Ja jej nie spuszczam z oka

 

I w zeszłym roku, w maju,

Widziałam ją w tramwaju”.

„Nieprawda! Wiosna zwykle

Przyjeżdża motocyklem!”

 

„A ja wam to dowiodę,

Że właśnie samochodem”.

„Nieprawda, bo w karecie!”

„W karecie? Cóż pan plecie?

 

Oświadczyć mogę krótko,

  Przypłynie własną łódką”.

 

A wiosna przyszło pieszo

Już kwiaty z nią się śpieszą,

Już trawy przed nią rosną

I szumią: „Witaj wiosno!”.

 

Wiersz na marzec:

„Abecadło” – Julian Tuwim

Abecadło z pieca spadło,
O ziemię się hukło,
Rozsypało się po kątach,
Strasznie się potłukło:
I – zgubiło kropeczkę,
H – złamało kładeczkę,
B – zbiło sobie brzuszki,
A – zwichnęło nóżki,
O – jak balon pękło,
aż się P przelękło,
T – daszek zgubiło,
L – do U wskoczyło,
S – się wyprostowało,
R – prawą nogę złamało,
W – stanęło do góry dnem i udaje, że jest M.

 

Wiersz na luty:

„Samochwała

J. Brzechwa

Samochwała w kącie stała

I wciąż tak opowiadała:

„Zdolna jestem niesłychanie,

Najpiękniejsze mam ubranie,

Moja buzia tryska zdrowiem,

Jak coś powiem, to już powiem,

Jak odpowiem, to roztropnie,

W szkole mam najlepsze stopnie,

Śpiewam lepiej niż w operze,

Świetnie jeżdżę na rowerze,

Znakomicie muchy łapię,

Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,

Jestem mądra, jestem zgrabna,

Wiotka, słodka i powabna,

A w dodatku, daję słowo,

Mam rodzinę wyjątkową:

Tato mój do pieca sięga,

Moja mama – taka tęga

Moja siostra – taka mała,

A ja jestem – samochwała!”

 

Wiersz na styczeń:

„Moja Babcia i mój Dziadek”

D. Kossakowska

 

Moja babcia ukochana

lubi polne kwiaty.

Gdy spotyka się z wnukami,

mówi: Moje skrzaty!

Często bajki opowiada

i śpiewa piosenki.

Lubi czasem wypić kawę

u cioci Irenki.

A mój dziadek ukochany

często łowi ryby.

Lubię czasem z moim dziadkiem

wybrać się na grzyby.

Kocham babcię, kocham dziadka.

Dobrze, że ich mam.

To najlepsi są dziadkowie,

jakich tylko znam.

 

Wiersz na grudzień:

„Imieniny Mikołaja”

K. Dardzińska

Co by tu kupić? Może coś zrobię?

Już od miesiąca tylko się głowię.

Jaki podarek jest odpowiedni?

Wszystkich pytałem– wszyscy zawiedli.

 

Nikt mi nie umie pomóc w potrzebie,

Tak więc utkwiłem w ogromnej biedzie.

Wciąż mam dylemat, problem nie znika

Lecz pewna myśl głowę przenika:

 

Zapytam elfa, on może wiedzieć,

Na me pytanie dziś odpowiedzieć.

Bo moje trudny dotyczą tego,

Co solenizant z grudnia szóstego,

 

Ten, taki z brodą, co zwą go Świętym,

Taki co wszystkim daje prezenty

Chciałby otrzymać w dniu święta swego

Ma imieniny drogi kolego!

 

Elf mi nie pomógł, więc Ciebie proszę

Do tej zagadki dołóż trzy grosze.

Jaki prezencik sprawi radochę

Mikołajowi, co lat ma trochę.

 

Wiersz na listopad:

„Jeż i zając” D. Kossakowska

Wyszedł zając długouchy

Na spacer po lesie.

Chce zobaczyć co nowego

Jesień dziś przyniesie.

 

Ile liści kolorowych

Spadnie z dębu, z brzozy.

I gdzie jeżyk ten kolczasty

Do snu się ułoży.

 

Jeżyk w liściach zagrzebany

Śpi, gdy śnieg na dworze.

Ale zając długouchy

Zimą spać nie może.

 

Wiersz na październik:

„Jesień”

D. Kossakowska

Karol szuka jesieni,

Ogląda w parku drzewa.

Cicho tu i spokojnie,

Już żaden ptak nie śpiewa.

Wiatr melodie wygrywa,

Z drzew lecą żółte liście.

Dąb sypie żołędziami,

Z rana jest chłodno i mgliście.

Jeż szuka suchych liści,

Musi zrobić posłanie.

Pod cieplutka kołderką,

Aż do wiosny zostanie.

 

Wiersz na wrzesień:

„Dyżurny”

D. Kossakowska

Przyszły dzieci do przedszkola,

na dywanie siedzą.

Kto dyżurnym dzisiaj będzie

zaraz się dowiedzą.

Pani powie, kto ułoży

kredki i mazaki.

Kto na półkach poustawia

lalki i misiaki.

Kto podleje wszystkie kwiaty,

łyżki porozdaje.

Kto sumiennie wszystko zrobi,

pochwałę dostaje.

Bo dyżurny to ktoś ważny,

obowiązki zna.

O porządek w swojej sali,

zawsze chętnie dba.